Artykuł
Gorsza kopia Erdoğana
Przed drugą turą wyborów prezydenckich w Turcji kandydat opozycji nagle zaczął unikać Kurdów, o których głosy zabiegał, obiecywać wysiedlenie syryjskich uchodźców i straszyć dziesiątkami milionów migrantów
Pierwsza tura wyborów prezydenckich w Turcji nie przyniosła rozstrzygnięcia, lecz przed odbywającą się w ten weekend drugą turą mało kto daje szanse liderowi opozycji. Bo choć nadzieja umiera ostatnia, matematyka wyborcza nie napawa optymizmem: dwa tygodnie temu urzędujący prezydent Recep Tayyip Erdoğan uzyskał 49,52 proc. poparcia, a kandydat Republikańskiej Partii Ludowej (CHP) Kemal Kılıçdaroğlu 44,88 proc. Różnica ponad 2,5 mln głosów będzie bardzo trudna do odrobienia.

Kandydat zjednoczonej opozycji Kemal Kılıçdaroğlu
Kandydat zjednoczonej opozycji Kemal Kılıçdaroğlu
Turecka polityka przyzwyczaja do nieprzewidywalności, więc z pełnymi wnioskami należy poczekać do podania ostatecznych wyników głosowania. Bo przecież już na początku kampanii wieszczono przegraną obecnego prezydenta, co wzmocniły reakcje na lutowe trzęsienie ziemi (prawie 60 tys. zabitych), gdy obwiniano rząd za zbyt wolną akcję ratowniczą i przyzwolenie na budowanie domów z kiepskiej jakości materiałów. Później Erdoğan zaczął odrabiać straty, ale na tydzień przed wyborami, gdy rezygnację z kandydowania ogłosił Muharrem İnce, były polityk CHP, zaczęto znowu mówić o zwycięstwie opozycji, i to nawet w pierwszej turze. Wiele ośrodków sondażowych, w tym te najbardziej uznane, prognozowało zwycięstwo Kılıçdaroğlu. Stało się inaczej.
Teraz, biorąc pod uwagę wysoką mobilizację wyborców - frekwencja wyniosła aż 88 proc. - trudno oczekiwać istotnego zaktywizowania się dodatkowych zwolenników opozycji. Niższa frekwencja, 80 proc., została odnotowana w południowo-wschodniej ...