Artykuł
opinia
E-recepta a polska racja stanu
W życiu nie ma przypadków. Takie można odnieść wrażenie, obserwując wzmożenie, jakie zapanowało po tym, jak resort zdrowia postanowił pochylić się nad przepisami regulującymi zasady pozyskiwania w sieci e-recept. I żeby była jasność: nie chodzi o sytuację, w której pacjent kontaktuje się ze swoją przychodnią i telefonicznie prosi swojego lekarza prowadzącego o przedłużenie leków, które stale przyjmuje. Tego rodzaju usługa funkcjonuje od dawna w POZ, także w podmiotach działających komercyjnie. Nie mówimy tu również o sytuacji, w której pacjent zamawia teleporadę, czyli konsultację przez telefon. Ona również istnieje, w czasie pandemii ratowała system, gdy placówki nie pracowały w normalnym trybie. Choć nawet ona, gdy opadło największe zagrożenie związane z koronawirusem, znalazła się w ogniu krytyki, że niektóre poradnie nadmiernie z niej korzystają. Bo w końcu nie ma nic lepszego niż bezpośredni kontakt lekarza z chorym. Co warto dodać, przy tej usłudze poradnie wypracowały jasny system: gdy pacjent zamawia teleporadę, lekarz ma obowiązek kontaktu z nim o ustalonej godzinie. Jeśli trzykrotnie to się nie powiedzie, uznaje się, że porady nie