Rekonstrukcja myślenia o rządzie
Koalicja powinna przestać traktować Radę Ministrów jak układankę partyjno-personalną i spojrzeć na rząd jak na organ mający skutecznie rozwiązywać realne problemy

Jak można było się domyślić, zapowiadana na po wyborach prezydenckich rekonstrukcja rządu szybko zamieniła się w przepychankę. Każda z partii koalicyjnych chętnie przystałaby na odchudzenie rady ministrów, o ile będzie ona dotyczyć tylko tych pozostałych. Głośna rozmowa Szymona Hołowni z Adamem Bielanem (wywiad z nim na str. 6), Jarosławem Kaczyńskim i Michałem Kamińskim była właśnie jednym z przejawów tej przepychanki – próbą lewarowania pozycji Polski 2050, znacznie osłabionej po fatalnym wyniku wyborczym jej lidera. Co gorsza, operacja „rekonstrukcja” nabrała również charakteru opery mydlanej skupionej na personaliach, animozjach i sympatiach, a nie na problemach do rozwiązania.
A tych jest co niemiara. Rząd nie rozwiązał właściwie żadnego istotnego problemu, jedynie administruje krajem i nieumiejętnie gasi pożary – żeby wymienić tylko protesty rolnicze, powódź czy obecną sytuację na granicach. Oczywiście rządzący przekonują, że mają mnóstwo sukcesów na koncie, a kłopoty sprawia nieumiejętna komunikacja. W tym celu powołano nawet rzecznika rządu w osobie Adama Szłapki, byłego już ministra do spraw europejskich. Jego kompetencje resortowe przeszły do szefa MSZ Radosława Sikorskiego, co jak dotąd – półtora miesiąca po wyborach – jest jedynym realnym elementem rekonstrukcji. Na szczęście dosyć sensownym, gdyż na najważniejsze zebrania Rady UE i tak jeździł Sikorski, a Szłapka właściwie nie wypowiadał się na żadne kluczowe kwestie europejskie. Większość społeczeństwa nawet nie zdawała sobie sprawy z istnienia jego i jego resortu. Takich ministrów jest więcej.

