Polacy strzelają na wyjeździe
W Polsce Robert Lewandowski byłby przeciętnym futbolistą, Wojciech Zaremba serwisantem IT, a Kris Marszałek prowadziłby co najwyżej kantor wymiany walut. Dlaczego?

Czujemy dumę, gdy nasi osiągają międzynarodowe sukcesy. Serce rośnie bez względu na to, czy to sport, nauka czy biznes. To coś naturalnego dla wszystkich narodów. Niestety, zdecydowanie zbyt często wybitni Polacy osiągają sukcesy, rozwijając swoje kariery za granicą.
Strzelamy gole na wyjeździe, u siebie nie jesteśmy skuteczni. Przykład Roberta Lewandowskiego, który zamiast w Lechu Poznań, karierę zrobił w Bayernie Monachium i FC Barcelonie, jest tyle oczywisty, co zgrany. Wojciech Zaremba nie rozwijał sztucznej inteligencji w pracowniach komputerowych nad Wisłą, lecz w amerykańskich laboratoriach OpenAI, które współtworzył. Kris Marszałek, twórca trzeciej pod względem obrotów giełdy kryptowalut na świecie, Crypto.com, nie założył jej nad Wisłą, ale w Hongkongu. Z kolei, jeśli chodzi o nauki ścisłe, to – jak zauważono niedawno w „The Economist” – choć na terenie dzisiejszej Polski urodziło się aż 19 laureatów Nagrody Nobla w tych dziedzinach, żaden z nich nie pracował w kraju. Nazwano też Polskę przy okazji „największym przegranym naukowej migracji”.
Co zatem Polska robi nie tak?
Fundusz Wsparcia Wielkich Polaków
Być może chodzi przede wszystkim o pieniądze. Trudno, by Kolejorz zaoferował Lewandowskiemu pensję taką, jak Barça (32 mln euro za sezon 2024/2025). I właściwie wszystkie badania pokazują, że płaca jest najsilniejszym bodźcem do emigracji. Utalentowani jadą tam, gdzie zarobią najwięcej. Płace specjalistów w Polsce są niższe niż na Zachodzie, podobnie jak premia za ryzyko – sportowe, naukowe czy biznesowe. Interes własny wygrywa z patriotyzmem.

