Bananowa konkwista
Od początku XX w. prezydenci USA uznawali, że mają prawo interweniować w krajach Ameryki Łacińskiej, gdy interesy Stanów Zjednoczonych są zagrożone. Tak się rozpoczęły trzy dekady wojen bananowych

Atmosfera wokół Wenezueli gęstnieje. W wywiadzie dla telewizji CBS Donald Trump oświadczył, że dni Nicolasa Maduro „są policzone”. Od września USA bombardują na Morzu Karaibskim łodzie podejrzane o udział w handlu narkotykami i zwiększają swoją obecność wojskową w regionie. Trump wielokrotnie dawał do zrozumienia, że szykuje się do uderzenia lądowego, oskarżając Maduro o kierowanie przemytem. Jednocześnie zaprzeczał, że interwencja jest nieuchronna.
Trump najwyraźniej chce przypomnieć światu o doktrynie Monroego, mówiącej, że zachodnia półkula to strefa amerykańskiej dominacji, w której wpływy innych mocarstw nie będą tolerowane. Niewykluczone, że chce nawet przywrócić USA – zgodnie z linią Theodore'a Roosevelta – rolę „policjanta półkuli zachodniej”.
Apetyt na dominację
Amerykański triumf nad Hiszpanią w 1898 r. zapewnił zastępcy sekretarza marynarki wojennej Theodore'owi Rooseveltowi status narodowego bohatera. Roosevelt nie tylko pomógł przygotować plan wojny, lecz także brał udział w walkach. We wrześniu 1901 r., pół roku po tym, jak został wiceprezydentem, doszło do zamachu na prezydenta Williama McKinleya, który wyniósł go na szczyt.

