Niemcy akceptują cła
Za zmianą nastawienia do ceł stoją narastające problemy niemieckiego przemysłu
Po zeszłotygodniowym spotkaniu z przedstawicielami branży stalowej, kanclerz Niemiec Friedrich Merz wyraził swoje poparcie dla pomysłów Komisji Europejskiej na ochronę tej branży przed zagraniczną konkurencją. KE proponuje ograniczenie kontyngentów na bezcłowy import o połowę i podniesienie ceł na pozostałą stal sprowadzaną do UE z 25 do 50 proc. Dotychczas Niemcy niechętnie odnosiły się do takich narzędzi ochrony rynku. Berlin protestował na przykład, gdy w zeszłym roku KE podnosiła cła na samochody elektryczne importowane z Chin. Skąd zmiana stanowiska?
Kwestia bezpieczeństwa
W dokumencie przyjętym w marcu tego roku Bruksela uznała produkcję stali za jeden ze strategicznych sektorów dla bezpieczeństwa gospodarczego, obronnego i technologicznego Unii. Dlatego zamierza bronić branży, która legła u podstaw europejskiej integracji – nie byłoby UE w obecnym kształcie, gdyby w 1951 r. nie powstała Europejska Wspólnota Węgla i Stali. Jednocześnie stal stała się jednym z pierwszych obszarów unijnego przemysłu, który zaczął przegrywać z zagraniczną konkurencją. W Niemczech produkcja osiągnęła swoje maksimum w 1974 r., a od lat 80. XX w. regularnie spada. Trend ten w ostatnich latach przyspieszył. W kraju związkowym Brema, jednym z ważnych regionów, gdzie produkuje się wyroby stalowe, stopa bezrobocia jest najwyższa w kraju.

