Sikorski mówił w pustkę
W 2011 r. Radosław Sikorski – wówczas (i dzisiaj) minister spraw zagranicznych w rządzie Donalda Tuska – oceniał kryzys strefy euro jako ogromne zagrożenie dla istnienia Unii Europejskiej. To wtedy właśnie wypowiedział w Berlinie te głośne słowa, że bardziej boi się niemieckiej bezczynności niż niemieckiej potęgi. Mniej się pamięta, że nasz minister w naprawdę pięknym stylu wplótł w apel o niemiecką dziarskość wątek historii Rzeczypospolitej szlacheckiej. Tolerancyjnej, wolnościowej i demokratycznej – aż upadłej, niestety... Spuentował: „Jaki jest morał tej historii? Nie wolno stać w miejscu, gdy świat wokół się zmienia i rosną nowi konkurenci. Nie wystarczy polegać na instytucjach i procedurach, które sprawdziły się w przeszłości. Stopniowe zmiany to za mało. Nawet zachowanie dotychczasowej pozycji jest uzależnione od podejmowania odpowiednio szybkich decyzji”.