Wyjście z komediowej szuflady
Fascynujemy się wielkimi osobowościami, gigantami sukcesu, ale kluczem do serca jest zgoda na ukazanie niedoskonałości. Niedoskonałość nigdy nie jest udawana
Jacek Borusiński, aktor i autor tekstów grupy Mumio. W tym roku na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni zdobył nagrodę za główną rolę męską w filmie „Wróbel” w reżyserii Tomasza Gąssowskiego
Z Jackiem Borusińskim rozmawia Jarema Piekutowski
„Wróbel” dzieje się w niewielkim polskim mieście. Krytyk filmowy Jan Tracz napisał, że to film o „świecie, który odchodzi w zapomnienie”. Takie miejsca są ci bliskie?
Pochodzę z Sosnowca, mieszkałem w Katowicach, a teraz w Bielsku-Białej. Moje wspomnienia są nieco inne, oscylują między większymi miastami a wsią. Ta mikroflora małomiasteczkowości jest mi jednak znana, bo spędzałem wakacje w podobnym miejscu. Jest bardziej związana z Tomkiem (Gąssowskim, reżyserem „Wróbla” – red.), który ma dużą wiedzę i doświadczenie w tej społeczności. Mieszkał tam, pracował jako trener piłkarski, dobrze poznał tę atmosferę. Wspominał, że w szkole Wajdy Wojciech Marczewski radził jemu i innym studentom, by tworzyli filmy osadzone w znanej im rzeczywistości. Małe miasteczka trochę mnie przygnębiają. A Tomek ma z nich bardzo dobre wspomnienia. Potrafi o nich opowiadać w sposób, który nie jest ani zbyt upiększony, ani nie uwypukla patologii. Ten świat w jego opowieściach wydaje się prawdziwy, zwyczajny.