Klimatyczny polexit donikąd
KONTESTOWANIE UNIJNEGO PAKIETU KLIMATYCZNEGO I GROŹBY JEGO WYPOWIEDZENIA ZROBIĄ Z POLSKICH FIRM OUTSIDERÓW I W NAJLEPSZYM RAZIE WYRZUCĄ NAS NA PERYFERIE WSPÓLNOTY. NIE ZMIENIA TO TEGO, ŻE O REFORMIE SYSTEMU HANDLU EMISJAMI CO2 TRZEBA ROZMAWIAĆ

Na koniec 2021 r. inflacja konsumencka w Polsce dobiła do poziomu 8,6 proc. – najwyższego od dwóch dekad. Drożyzna stała się tak dokuczliwa społecznie, że wymyślono dwie rządowe tarcze antyinflacjne, a wielu przedsiębiorców i konsumentów boi się inflacji bardziej niż koronawirusa. Poza próbami zahamowania wzrostu cen, np. poprzez obniżki akcyzy i VAT oraz pakiety osłonowe dla najuboższych, rozpoczęło się tradycyjne szukanie winnych wysokich cen – przede wszystkim energii, których nie udało się uniknąć nawet w urzędowo regulowanych taryfach. W tle propaganda wyjaśniania społeczeństwu „dlaczego jest tak źle, skoro jest tak dobrze”, pomijając błędy w krajowej polityce energetycznej. Publicznie piętnowana jest za to polityka klimatyczna Unii Europejskiej, która jako „nieodpowiedzialna i dogmatyczna” ma być winna drożyźnie.
Ma to ratować wizerunkowo rządzących, którzy kompletnie zlekceważyli zagrożenie inflacyjne. A ono spadło na Polskę nie tylko z powodu polityki monetarnej banku centralnego, lecz także przez pompowanie konsumpcji za sprawą gigantycznych transferów socjalnych. Mają one zapewnić poparcie polityczne, ale ich efektem ubocznym jest podbijanie inflacji.



