Artykuł
O jakiej solidarności mówimy?
Jeśli utrzymamy ryczałtowe składki od przedsiębiorców płacone od przeciętnego wynagrodzenia, to czeka nas fala bankructw
Z Markiem Wochem rozmawia Joanna Śliwińska
Komitet inicjatywy ustawodawczej, którego będzie pan pełnomocnikiem, a poseł Paweł Kukiz - zastępcą, na jednym z kongresów biznesowych przedstawił koncepcję dobrowolnych składek dla przedsiębiorców pod hasłem „Ryczałtowy ZUS - zabójca miejsc pracy w Polsce”. Nie za mocno?
Chodziło o zwrócenie uwagi na naszą propozycję dzięki mocnemu przekazowi medialnemu. Adam Abramowicz, rzecznik MŚP, który przewodzi tej inicjatywie, mówi o tym już od kilku lat, ale dopiero teraz zrobiło się o niej głośno. I dobrze, bo sytuacja przedsiębiorców dzisiaj jest szczególnie trudna, bo nałożyło się na siebie kilka czynników. Dopiero mieliśmy COVID-19, na wschodzie kraju wprowadzono stan wyjątkowy, teraz mamy wysoką inflację… Wpływ na polskich przedsiębiorców ma także wojna w Ukrainie. Zbliża się do nas spowolnienie. Jeśli utrzymamy ryczałtowe składki płacone od przeciętnego wynagrodzenia, czeka nas fala bankructw. Trzeba też zwrócić uwagę na paradoks, że ustala się składki dla mikrofirm (poniżej 10 zatrudnionych - red.) bez brania pod uwagę płac w tych firmach.
Co chcecie zmienić?
Chcemy, aby przedsiębiorcy mogli wybrać, czy chcą płacić składki, czy nie. Chodzi tylko o składki na ubezpieczenie społeczne, a składka zdrowotna byłaby nadal obowiązkowa. Nie chcemy likwidacji już istniejących ulg. Podkreślam przy tym, że chodzi o składki płacone za przedsiębiorcę, a nie za zatrudnianych przez niego pracowników czy zleceniobiorców. Postulujemy także zmianę organizacji całego systemu zabezpieczenia społecznego. Dobrowolne składki to zaledwie plaster przylepiony na poważniejsze problemy.