Wyszukaj po identyfikatorze keyboard_arrow_down
Wyszukiwanie po identyfikatorze Zamknij close
ZAMKNIJ close
account_circle Jesteś zalogowany jako:
ZAMKNIJ close
Powiadomienia
keyboard_arrow_up keyboard_arrow_down znajdź
removeA addA insert_drive_fileWEksportuj printDrukuj assignment add Do schowka
comment

Artykuł

Data publikacji: 2023-05-19

Pole bitwy: zielony stolik

Rozmowy chińsko-ukraińskie podczas wizyty Li Hui w Kijowie. 17 maja 2023 r.Rozmowy chińsko-ukraińskie podczas wizyty Li Hui w Kijowie. 17 maja 2023 r.

W cieniu toczących się na ukraińskim stepie działań zbrojnych pracuje dyplomacja. I to coraz intensywniej. Czy to początek końca tej wojny?

Chiny, które przespały pierwszy rok wojny, stawiając wyłącznie na Moskwę, zaczęły najwyraźniej „dywersyfikować pakiet”. Temu bowiem przede wszystkim służy europejski wojaż Li Hui, byłego ambasadora ChRL w Rosji, tytułowanego teraz „specjalnym przedstawicielem do spraw euroazjatyckich”. Ze swej strony Wołodymyr Zełenski coraz częściej opuszcza Kijów i odwiedza ważne stolice świata zachodniego, uzyskując w nich deklaracje, sporo mówiące o strategicznych intencjach głównych aktorów dramatu. W tle mamy zaś słabnącą Rosję i rachuby na nowe rozdanie w globalnym porządku.

Chińczyk w Kijowie

Jeśli ktoś spodziewał się gwałtownego przełomu, to się srodze zawiódł, ale wizyta Li Hui w Kijowie we wtorek i w środę to wydarzenie bez wątpienia ważne, przynajmniej symbolicznie. To pierwszy pobyt tak wysokiego rangą chińskiego dyplomaty w stolicy Ukrainy od czasów zupełnie niepamiętnych (czytaj: przedwojennych). To także sygnał, że niedawna rozmowa telefoniczna Xi Jinpinga z Zełenskim, która sama w sobie była dla wielu sensacją, a Moskwę poważnie zaniepokoiła, nie była gestem jednorazowym i pustym. Ewidentnie mamy do czynienia z refleksją w Pekinie i z przewartościowaniem dotychczasowego stanowiska wobec wojny we wschodniej Europie.

Chińczycy, nawet jeśli kiedyś po cichu popchnęli Władimira Putina do agresji, to nigdy nie poparli jej wprost. Ale trudno ukryć, że aktywnie kibicowali tej awanturze – i w znacznym stopniu skorzystali na jej skutkach. Po pierwsze, zyskując możliwość testowania cudzym kosztem efektywności postradzieckiego sprzętu wojskowego w konfrontacji z nowymi technologiami wdrożonymi ostatnio przez Zachód. Po drugie, sprawdzając strategiczną spójność tegoż Zachodu oraz jego solidarność z państwami padającymi ofiarą agresji ze strony krajów autorytarnych. I po trzecie – bodaj najważniejsze – zyskując bezprecedensową szansę na pełną wasalizację Rosji. Długo grali więc w dość łatwą do przejrzenia grę polegającą z grubsza na tym, żeby dawać Putinowi głównie tanie gesty i słowa wsparcia, a brać, co się da, np. ustanowić juana jako walutę wzajemnych rozliczeń czy narzucić warunki nowych kontraktów na import tanich surowców. Nie przekraczając cienkiej linii, za którą pojawiłoby się ryzyko poważnych sankcji wobec Państwa Środka.

close POTRZEBUJESZ POMOCY?
Konsultanci pracują od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 17:00