Czy zawsze warto klaskać swojemu?
No i mamy rząd. Ten sam, który mieliśmy. Czy Polsce był potrzebny „afterek” po prezydenckich wyborach w postaci burzliwej debaty i równie burzliwych oklasków po ogłoszeniu wyników głosowania w Sejmie?
Wicepremier i lider PSL zapewniał, że głosowanie nad wotum jest „tylko formalnością”. Jeśli tak, to nie było potrzebne. Bagatelizujące wypowiedzi Władysława Kosiniaka-Kamysza warto jednak oceniać przez pryzmat walki mniejszych koalicjantów o to, by PO nie zdominowała rządowej sceny politycznej. Bo przecież premier Tusk zaraz po 1 czerwca zaczął prowadzić politykę, której fundamentem jest przesłanie „Pali się”. A kiedy się pali, nie czas na gadanie, czas na działanie. W akcji ratunkowej nie cenimy deliberacji, cenimy przywództwo. Moje (czyt. premiera Tuska) przywództwo.

