Miał być cichy rozwód…
Gdyby Elon Musk nie wyraził skruchy, rozstanie z administracją mogłoby kosztować jego biznesowe imperium gigantyczne dochody

Zaparkowana pod Zachodnim Skrzydłem Białego Domu ciemnoczerwona Tesla od tygodnia szuka nabywcy. Auto – Model S w wersji premium – jest jak nowe. Obecny właściciel nie wykręcił w nim nawet kilometra, bo do końca kadencji nie mu wolno mu prowadzić po drogach publicznych. Kiedy trzy miesiące temu kupował luksusowy elektryk, usiadł za kółkiem tylko na chwilę, żeby zaprezentować reporterom, jak komfortowo się czuje w jego skórzanych fotelach.
Akcja była przysługą Donalda Trumpa dla bliskiego doradcy, którego kontrowersyjna rola w administracji coraz mocniej uderzała w należącą do Elona Muska markę samochodów. Wielu odczytało ten pokaz jako symboliczne potwierdzenie, że polityczno-biznesowy sojusz miliarderów popycha amerykańską demokrację w stronę oligarchii.
Piękna czy obrzydliwa
Po listopadowych wyborach większość komentatorów nie dawała bromansowi szans na przetrwanie do końca kadencji, ale nikt nie przewidział, że rozwód Trumpa i Muska zamieni się w zajadłą wymianę gróźb i oskarżeń między dwiema platformami społecznościowymi.
„Żałuję niektórych wpisów na temat prezydenta Donalda Trumpa z zeszłego tygodnia. Posunęły się za daleko” – napisał Musk na X. Bicie się w pierś uspokoiło sytuację. Rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt przekazała, że „prezydent te słowa docenia”.
Choć napięcia między miliarderami nabrzmiewały od tygodni, retorykę udawało się trzymać na wodzy. Jeszcze kilka dni przed eskalacją, na ceremonii pożegnalnej Muska urządzonej w Gabinecie Owalnym panowie zasypywali się ciepłymi słowami. Trump nazwał Muska „jednym z najwybitniejszych liderów biznesu i wynalazców, jakich wydał świat”. Zaznaczył też, że założyciel Tesli „tak naprawdę nie odchodzi”, sugerując, że nadal będzie częstym gościem w posiadłości przy 1600 Pennsylvania Avenue. Musk wyraził zaś nadzieję, że „pozostanie przyjacielem i doradcą prezydenta”. Wydawało się, że obaj czerpią z sojuszu tak duże korzyści, że żadnemu nie opłaca się psuć atmosfery.

