Sukces na orbicie
Gdy media informowały, że PRL jest dziesiątą potęgą gospodarczą świata, ludzie żądali towarów w sklepach, mieszkań i podwyżek płac. Nie mogąc im tego dać, władze zainwestowały w… kosmonautę

Kiedy w 2023 r. nadciągały wybory parlamentarne, polski rząd nagle przypomniał sobie o kosmosie. Zwiększył zatem trzyletnią składkę wpłacaną do budżetu Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) z 65 do 360 mln euro, co dało nam prawo do wykupienia jednorazowego pobytu naukowca na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, wraz z dostępem do znajdujących się tam laboratoriów (lot plus pobyt to ok. 65 mln euro). O tym, że wyślemy drugiego Polaka w kosmos, z dumą poinformował minister rozwoju i technologii Waldemar Buda. Zamiast wpaść w zachwyt, wyborcy zagłosowali na opozycję.
Europejska Agencja Kosmiczna dokonała znakomitego wyboru młodego, atrakcyjnego naukowca Sławosza Uznańskiego, który zakochał się w jeszcze atrakcyjniejszej Aleksandrze Wiśniewskiej, wybranej na posłankę KO. Tak oto „pisowski” astronauta został astronautą „platformerskim” i teraz chwali się nim Donald Tusk. Ta urocza telenowela o młodych i pięknych w kosmosie, z jakimiś eksperymentami na stacji orbitalnej w tle, ma w sobie o wiele więcej powabu od siermiężnej propagandy z Mirosławem Hermaszewskim w roli głównej.
Start gwiezdnej kampanii
„Moc potężnych silników wzrasta, rakieta pręży się. Czuję narastającą wibrację i słyszę nasilający się szum, łoskot, który po chwili przeradza się w rozdzierający huk” – zapisał we wspomnieniowej książce „Ciężar nieważkości” Mirosław Hermaszewski. „Drgnęło. Poczułem ruch. Mimo woli, wbrew instrukcji, powiedziałem po polsku: «Ruszyliśmy, jedziemy» (…). Zegary wskazywały dokładnie godzinę 16:27’21’’ czasu moskiewskiego 27 czerwca 1978 roku” – relacjonował Hermaszewski.




