Błędy Trumpa, problem Europy
Putin jest zdecydowany kontynuować wojnę pomimo retorycznych wolt i straszaków stosowanych doraźnie przez Trumpa. Wciąż może sobie na to pozwolić dzięki konsolidacji „osi zła” pod przywództwem Chin – czego prezydent USA wciąż najwyraźniej nie dostrzega

„Umowa nie jest porozumieniem dwóch stron, tylko demonstracją siły jednej z nich. Słabszy o tym wie i musi potrafić docenić silniejszego (…). Jeżeli ktoś tego nie wie, przegrywa” – takie zwięzłe, acz niezwykle celne podsumowanie rosyjskiej mentalności negocjacyjnej zawdzięczamy nie literaturze naukowej, lecz sensacyjnej. Konkretnie: Vincentowi V. Severskiemu, czyli płk. Włodzimierzowi Sokołowskiemu – byłemu oficerowi naszego wywiadu cywilnego i człowiekowi, który ten punkt widzenia miał okazję poznać dogłębnie i z różnych stron. W powieści „Krawiec” owa refleksja jednego z głównych bohaterów (też szpiega, nielegała latami poruszającego się na styku rosyjskich służb, świata oligarchów i mafii) jest uzupełniona ważną przestrogą: „Dima widział ludzi Zachodu zachłannych na pieniądze, którzy nie rozumieli tej oczywistej zasady i ginęli jak muchy”.
Na pozór mogłoby się to odnosić w pierwszym rzędzie do znacznej części elit europejskich. Tej, która przez lata konsekwentnie stawiała na biznes robiony z szajką rosyjskich kleptokratów i zbrodniarzy przebranych za cywilizowanych polityków – i wciąż po cichu marzy o powrocie „starych, dobrych czasów” w relacjach z Moskwą. Ale Amerykanie nie są w tej kwestii mądrzejsi. Akurat Donald Trump traktuje zawieranie umów dokładnie tak, jak Rosjanie w opisie Severskiego, co było wyraźnie widać w sposobie potraktowania Ukrainy przy rozmowach o zasobach naturalnych i dostawach uzbrojenia. Amerykański lider w swym zadufaniu nie zauważył jednak, że w przypadku Putina i jego ekipy trafił na kontrpartnerów, którzy stosują te zasady o wiele bardziej konsekwentnie. W dodatku są jeszcze bardziej cyniczni i biegli w sztuce manipulacji.

