Wyścig na innowacje
Rosja nie jest w stanie dostarczyć swojej armii wielkiej liczby rakiet. Coś ściągnęła z Korei Północnej, ale potrzebowała taniego narzędzia uderzeniowego. Okazał się nim irański szahed. W ciągu jednej nocy Rosjanie są już w stanie wysłać nad Ukrainę ponad 700 bezzałogowców

Z Anatolijem Chrapczynskim rozmawia Michał Potocki
W ostatnich tygodniach Rosja bije rekordy pod względem liczby wysyłanych na ukraińskie miasta bez załogowców uderzeniowych. W nocy z 8 na 9 lipca było ich 728. Skąd ten wzrost?

Anatolij Chrapczynski, ukraiński pilot z 14-letnim stażem w siłach zbrojnych, starszy porucznik rezerwy, wicedyrektor firmy Piranha Tech produkującej środki walki radioelektronicznej
Anatolij Chrapczynski, ukraiński pilot z 14-letnim stażem w siłach zbrojnych, starszy porucznik rezerwy, wicedyrektor firmy Piranha Tech produkującej środki walki radioelektronicznej
Latem 2024 r. Władimir Putin postawił zadanie zwiększenia produkcji bezzałogowców. Zrobili to na wzór naszych Sił Systemów Bezzałogowych (SBS, oddzielny rodzaj wojsk powołany w 2024 r. – red.). W efekcie wzrosła liczba dronów i liczba dobrze wyszkolonych pilotów. Widać to także na linii frontu. Poza tym Rosja nie jest w stanie dostarczyć swojej armii wielkiej liczby pocisków manewrujących albo balistycznych. Coś ściągnęła z Korei Północnej, ale potrzebowała taniego narzędzia uderzeniowego. Takim narzędziem okazał się irański szahed. Podczas godziny lotu zużywa 4,5 l benzyny 95, a pocisk manewrujący przez godzinę zużywa 200 kg nafty lotniczej. Poza tym do wystrzelenia rakiety potrzebna jest platforma albo samolot. Są one drogie, zaawansowane technologicznie. Dron jest tani, a przenosi 40–90 kg ładunku wybuchowego.

