Berlin szuka tożsamości
Niemieckie partie centrum w gonitwie za wyborcami przesuwają się na prawo, a w sprawie Rosji wahają się między moralną krytyką a starymi interesami energetycznymi. Tymczasem AfD wyraźnie myśli o współrządzeniu i szuka drogi do środka

W niemieckiej polityce obserwujemy dziś wyraźne przesunięcie w stronę prawej strony sceny politycznej. Główne partie, zwłaszcza chadecja, starają się odzyskać wyborców, którzy coraz częściej skłaniają się ku poglądom narodowym i antysystemowym. Ten ruch ma na celu przede wszystkim zahamowanie wzrostu poparcia dla AfD, która zyskuje na sile i coraz częściej wychodzi na prowadzenie w sondażach.
W tym procesie radykalizacji politycznego centrum pojawia się tendencja do przyjmowania twardszych postaw wobec sąsiadów, w tym Polski, co może budzić niepokój z perspektywy wschodnioeuropejskiej. Z drugiej strony, dotychczas krytyczna wobec Polski i zainteresowana współpracą z Rosją AfD zaczyna teraz wysyłać bardziej przyjazne sygnały.
AfD łagodnieje?
W miarę, jak chadecja szuka drogi do serc wyborców konserwatywnych, AfD stara się znaleźć drogę do centrum. Chce pokazać, że „twarda prawica” potrafi być stanowcza wobec Rosji, co ma osłabić argument, iż „głos na AfD to głos na Putina”. Trzy tygodnie temu Alice Weidel dokonała nagłego zwrotu, pozwalając sobie wręcz na krytykę partyjnych kolegów. Co znamienne, wprost sugerowała, że jej inspiracją są działania Donalda Trumpa. „Putin musi się też w końcu wykonać jakiś gest, a tego, niestety, dotąd za bardzo nie widać. Nie należy wystawiać cierpliwości Trumpa na próbę ani kompromitować go w jego wysiłkach pokojowych” – powiedziała Weidel w Bundestagu. Najwyraźniej AfD wciąż liczy, iż uniesie ją fala eurotrumpizmu i podobnie jak polska prawica stara się w wielu kwestiach maszerować razem z Waszyngtonem.

