Ci ludzie są wszędzie
Przed wyborami może się pojawić strzał w którąś ze stron. Bardziej boję się jednak przecieków z prokuratury niż ze służb
Z Markiem Biernackim rozmawia Marcin Fijołek, Polsat
Czy służby mogą nam wywrócić kampanię wyborczą do góry nogami?

Marek Biernacki, poseł Trzeciej Drogi, wcześniej przez wiele lat związany z Platformą Obywatelską. W 2015 r. był koordynatorem ds. służb specjalnych, a w latach 2013–2014 ministrem sprawiedliwości, Fot. Wojtek Górski
Marek Biernacki, poseł Trzeciej Drogi, wcześniej przez wiele lat związany z Platformą Obywatelską. W 2015 r. był koordynatorem ds. służb specjalnych, a w latach 2013–2014 ministrem sprawiedliwości, Fot. Wojtek Górski
To tak nie działa. Mowa nie tyle o służbach, ile o ludziach, którzy wyszli ze służb, ale wciąż mają kontakty z dawnymi znajomymi. Powiem panu więcej: ci ludzie są w otoczeniu wszystkich partii w Sejmie, we frakcjach, w środowiskach PR-owych. Ale to mimo wszystko margines.
Brzmi jak państwo w państwie, które w dowolnym momencie mogłoby zatrząść debatą publiczną. Jak to działa?
Ładnych parę lat temu, gdy byłem ministrem spraw wewnętrznych, na dwa tygodnie przed rozpoczęciem kampanii wyborczej dostałem ze służb teczkę na ważnego polityka – z intencją odstrzelenia go. Nie użyłem tych informacji. Ludzi, którzy przynieśli mi tę teczkę, odesłałem do prokuratury z jasnym sygnałem, że jeśli cokolwiek się pojawi w przestrzeni publicznej, to nastąpi egzekucja, tyle że w moim wykonaniu. (śmiech)


