Artykuł
Tęczowy islamizm
Muzułmanie podczas londyńskiej Parady Równości w 2019 r.
Ruchom islamistycznym zaczyna nadawać ton pokolenie liderów urodzonych w Europie. Podpinają się oni pod walczący z różnymi fobiami progresywny dyskurs Zachodu, tworząc m.in. sojusze z organizacjami LGBTQ
Z Lorenzem Vidinem rozmawia Karolina Wójcicka
Zajmuje się pan islamem politycznym w Europie i Ameryce Północnej. Czy są jakieś różnice w funkcjonowaniu powiązanych z nim organizacji na obu kontynentach?
W samej działalności wielu różnic nie ma. Za to w Europie toczy się zdecydowanie mocniejsza debata na temat społecznych implikacji ekstremizmu islamskiego. Warto spojrzeć choćby na politykę prezydenta Francji Emmanuela Macrona i kilku innych rządów - nie chodzi im o terroryzm, lecz o wpływ islamu na spójność społeczeństwa. Na przykład we Francji mówi się głównie o separatyzmie czy równoległych społeczeństwach. W USA takich dyskusji jest zdecydowanie mniej.
Czy ta debata wywołuje konkretne działania ze strony rządzących?
Dużo się zmieniło po 2014 r., kiedy zaczęliśmy w o wiele większym stopniu mierzyć się z konsekwencjami wojny domowej w Syrii. Rządy są teraz lepiej przygotowane: rozwinęliśmy współpracę międzynarodową, mamy zasoby i dobre prawo. Lepiej też rozumiemy internet, który jest niezwykle istotny dla rozwoju oraz szerzenia się ekstremizmu. Wprowadziliśmy również programy zapobiegające radykalizacji jednostek, bo rozwiązaniem problemu nie zawsze jest wsadzenie kogoś do więzienia. Czasem lepiej zastosować delikatniejsze podejście.