Kontynuacja, tylko czego?

„Wybory 1 czerwca będą najważniejszymi po 1989 r.” – przekonywał Karol Nawrocki na wiecu w Toruniu. Jak podkreślał, zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego doprowadziłoby do powstania w Polsce „monopolu politycznego jednego środowiska”, a „łańcuch podejmowania decyzji” miałby wyglądać następująco: „najpierw Berlin albo Bruksela, potem premier Tusk, a na końcu notariusz w Pałacu Prezydenckim”. On sam miałby być gwarantem ochrony tradycyjnych wartości oraz systemu politycznego opartego na równowadze władzy, a także „bronić świadczeń społecznych”.
Przekonanie, że niedzielne głosowanie ma kluczowe znaczenie, potwierdzają badania UCE Research przeprowadzone na zlecenie Onetu. Aż 72,9 proc. ankietowanych zgodziło się ze stwierdzeniem, że tegoroczne wybory są „najważniejsze dla Polski ze wszystkich, jakie były w ostatnich latach”, z czego 39 proc. odpowiedziało „zdecydowanie tak”. Twierdząco – zapewne z różnych powodów – odpowiedzieli zarówno wyborcy Karola Nawrockiego (79,6 proc.), jak i Rafała Trzaskowskiego (78,4 proc.).



