Jak spieniężyć prezydenturę
Od startu kampanii Donald Trump podwoił wartość swojego imperium biznesowego. Pierwsza rodzina rozpędziła się na rynku nieruchomości i kryptowalut

Do położonego na przedmieściach Waszyngtonu klubu golfowego Donalda Trumpa zawitała pod koniec maja plejada nietypowych gości: 220 potentatów kryptowalut, którzy wygrali konkurs na zakup największej liczby tokenów z logo $TRUMP. W podziękowaniach za inwestycję gospodarz Białego Domu uraczył ich kolacją z filet mignon, pieczonym halibutem i tańcami przy dźwiękach swojego kampanijnego przeboju „YMCA”. Bilety na galę, reklamowane przez Trumpa jako „najbardziej ekskluzywne zaproszenie na świecie”, łącznie kosztowały ich zdobywców ponad 140 mln dol. Można też było wykupić sobie dodatkowe przywileje. Dla pierwszych 25 inwestorów z rankingu zorganizowano przed główną imprezą kameralny bankiet, na którym mieli szansę zrobić sobie selfie i zamienić parę słów z przywódcą Ameryki.
Wydarzenie wywołało lawinę oskarżeń o nieetyczne praktyki, a nawet o łamanie konstytucji i narażanie na ryzyko bezpieczeństwa kraju. Trumpowi i jego rodzinie wytykano, że bogacą się na prezydenturze, a do tego dają obcym rządom okazję do budowania sobie wpływów w Waszyngtonie. – To orgia korupcyjna – ostrzegała demokratyczna senatorka Elizabeth Warren. Rzeczniczka administracji Karoline Leavitt nazwała te zarzuty „niedorzecznymi”, przekonując, że Trump w rzeczywistości stracił finansowo na powrocie do Białego Domu. – Prezydent zostawił luksusowe życie i zarządzanie świetnie prosperującym imperium nieruchomościowym na rzecz służby publicznej, i to dwa razy – podkreśliła Leavitt. Dodała też, że jego sukcesy w biznesie były jednym z powodów, dla których wygrał wybory.

