Walka albo ucieczka. Nic pomiędzy
Lepszy koszmarny koniec niż koszmar bez końca. Na tym desperackim założeniu opierają się nadzieje pokładane w Trumpie przez ukraińskie władze
Ukraińscy przywódcy nigdy nie wierzyli w przedwyborcze obietnice Donalda Trumpa o zakończeniu wojny z Rosją w 24 godziny. Dostrzegają jednak racjonalizację postaw republikańskiej administracji po zaprzysiężeniu nowego prezydenta USA. Ich ostrożny optymizm ma jednak w sobie coś z desperacji oraz oczekiwania, że Trump w swojej nieprzewidywalności zdoła osiągnąć więcej niż jego poprzednik.
– Lepszy proaktywny chaos Trumpa, z którego może coś wyjść, niż powolne pełzanie w stronę cmentarza jak w czasach Joego Bidena – mówi mi Jurij Panczenko, czołowy komentator spraw zagranicznych, redaktor „Jewropejśkiej prawdy”. – Biden dawkował pomoc wojskową tak, byśmy sami uznali, że nasz opór jest daremny. Chciał, żebyśmy sami zgodzili się na ustępstwa. Dlatego jego otoczenie często powtarzało, że decyzja o rozpoczęciu rozmów pokojowych z Kremlem zależy wyłącznie od Kijowa. Trump za to weźmie na siebie przymuszanie Ukrainy do ustępstw, przez co zdejmie z Wołodymyra Zełenskiego część odpowiedzialności za gorzkie warunki rozejmu. Ale jeśli wszyscy mają jasność, że ugoda została narzucona, łatwiej się z niej później wykręcić – dodaje.
Wolno narzekać na Bidena
Po inauguracji prezydentury Trumpa ukraińscy politycy przestali się gryźć w język – i teraz krytykują Bidena. – Amerykanie nie pozwolili nam wygrać, chociaż mogli, zwłaszcza w 2022 r., kiedy ukraińska armia zwyciężała, albo kiedy w 2023 r. pchali nas do kontrofensywy – mówił w zeszłym tygodniu na antenie telewizji Suspilne poseł Andrij Osadczuk z Głosu, partii umiarkowanie opozycyjnej. I tłumaczył, że to wówczas był najlepszy czas, by dostarczyć wystarczającą ilość broni i amunicji. Tymczasem choćby czołgi abrams, obiecane na początku 2023 r., zaczęły docierać nad Dniepr dopiero w październiku, gdy kontrofensywa stanęła. Bob Woodward w książce „War” (Wojna) twierdzi, że Biały Dom celowo oszukał Kijów w sprawie abramsów – opóźniał ich dostarczenie ze względu na obawę przed eskalacją konfliktu i w reakcji na jądrowy szantaż Władimira Putina.