Wszystkie cła Białego Domu
W trakcie kampanii wyborczej Donald Trump przekonywał, że „cło” to jego ulubione słowo – i groził podwyższeniem taryf wszystkim bez wyjątku partnerom handlowym Stanów Zjednoczonych. Najwyższa stawka, jaką wylicytował w trakcie wyścigu do Białego Domu, to aż 200 proc. Cło w takiej wysokości miało zostać nałożone na auta z Meksyku.
Eksperci uznali te deklaracje za kampanijną retorykę. A gdy po objęciu urzędu Trump stwierdził, że Stany Zjednoczone nie są gotowe na wprowadzenie uniwersalnego cła, obejmującego wszystkie towary sprowadzane na rynek amerykański, wydawało się, że jego stanowisko złagodniało. Ale w pierwszy weekend lutego prezydent podpisał rozporządzenie nakładające 25-proc. cło na import z Kanady i Meksyku oraz 10-proc. taryfę na towary sprowadzane z Chin. Dodatkowe stawki miały zostać doliczone do już obowiązujących. Podwyższone taryfy miały objąć trzech największych partnerów handlowych Ameryki (biorąc pod uwagę państwa; na poziomie organizacji to UE), odpowiadających za ponad 40 proc. importu.