Wyszukaj po identyfikatorze keyboard_arrow_down
Wyszukiwanie po identyfikatorze Zamknij close
ZAMKNIJ close
account_circle Jesteś zalogowany jako:
ZAMKNIJ close
Powiadomienia
keyboard_arrow_up keyboard_arrow_down znajdź
removeA addA insert_drive_fileWEksportuj printDrukuj assignment add Do schowka
comment

Artykuł

Data publikacji: 2023-04-28

Bycie dobrym i zielonym nie zawsze kosztuje mniej

Bywa, że ESG staje się sprawą polityczną. I jako taka się objawiła po upadku Silicon Valley Bank. Instytucję finansową oskarżono o skupianie się bardziej na kwestiach inkluzyjności niż na ryzyku. Zwłaszcza że przez ostatnie dziewięć miesięcy bank z Doliny Krzemowej nie miał dyrektora do zarządzania tym ostatnim. Tyle wystarczyło, aby narodził się solidny problem. Biznesowy i polityczny.

W ill Hild, dyrektor zarządzający organizacji Consumers’ Research, był jedną z pierwszych osób, które powiązały upadek Silicon Valley Bank z ESG, woke culture (kulturą przebudzonych) i inwestycjami w duchu zrównoważonego rozwoju. Jeden rzut oka na Twitter Hilda wystarczy, aby zauważyć, że jest on związany ze środowiskiem Republikanów i szczerze nie cierpi ESG. Samo ESG jawi się w jego mediach społecznościowych jako realne zagrożenie dla zwykłych Amerykanów, amerykańskiej gospodarki i wolności gospodarczej.

O zaostrzeniu ataku środowisk związanych z GOP (Grand Old Party, czyli Republikanami) na przebudzoną Wall Street (woke Wall Street) donosił jeszcze przed upadkiem SVB „Washington Post”: „Finansowana przez tajemniczych darczyńców, mało znana grupa o nazwie Consumers’ Research wyłoniła się jako kluczowy gracz w konserwatywnej krucjacie mającej na celu uniemożliwienie Wall Street uwzględnienia zmian klimatycznych w swoich decyzjach inwestycyjnych” – pisał w styczniu Steven Mufson.

Kłopoty Silicon Valley Bank dolały oliwy do ognia konserwatywnej krucjaty przeciwko przebudzonemu kapitalizmowi. Niechęć Republikanów do ESG nie jest jednak niczym nowym. Samo ESG może się im kojarzyć z czymś w rodzaju zagrożenia dla biznesowych wartości USA, co potwierdza przypadek prof. Howarda Bowena, ekonomisty z Uniwersytetu Illinois, reprezentującego nurt etyki protestanckiej w biznesie. W 1950 r. został on zwolniony z pracy za opublikowanie książki o społecznej odpowiedzialności przedsiębiorstw. Choć wówczas jeszcze nie określano tego jako ESG, to treści zawarte w publikacji uznano za zagrożenie dla „wolnego biznesu” w USA. Było to na początku epoki makkartyzmu, kiedy tropienie spisków w walce z „wewnętrznym zagrożeniem komunistycznym” trwało w najlepsze.

close POTRZEBUJESZ POMOCY?
Konsultanci pracują od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 17:00