Artykuł
Obłąkane krajobrazy nauki
Świątynia Ta Prohm w kompleksie Angkor Wat w Kambodży
Z tej mieszaniny musiało Benjamínowi Labatutowi wyjść coś dobrego. Coś, co odbiera spokojny sen
W 1934 r. austriacki filozof Karl Popper opublikował rozprawę zatytułowaną „Logika odkrycia naukowego” – była to propozycja możliwie uniwersalnego opisu sposobu myślenia, jaki stoi za naukowością (w odróżnieniu od innych wzorców myślenia, które naukowe nie są). Triada hipoteza-dedukcja-eksperyment definiuje standardowy schemat wnioskowania, które mieści się w obrębie nauki. Najpierw stawia się ogólną hipotezę, potem dedukuje się na jej podstawie pewne sprawdzalne empirycznie wnioski, a następnie testuje się ich prawdziwość drogą eksperymentalną. W każdej wiarygodnej teorii musi być zaszyty ów mechanizm falsyfikacji, który każe ją automatycznie – w całości lub w części – odrzucić, gdy wyniki eksperymentalne nie potwierdzą hipotetycznych założeń. Jeśli założenia potwierdzają się w sposób powtarzalny, to w porządku, powiada Popper, można wówczas hipotezy włączyć – tymczasowo, do czasu przeprowadzenia surowszych testów – w dorobek nauki. Takie rozumienie nauki jest skrajnie racjonalistyczne: zakłada, że jako pewna forma myślenia i działania rozwija się ona autonomicznie, niezależnie od czynników historycznych, społecznych czy psychologicznych. Innymi słowy, Poppera nie interesuje ani szczegółowa geneza hipotez, ani stany umysłu czy społeczne ulokowanie ludzi, którzy je formułowali. Możesz być profesorką uniwersytetu albo nosiwodą z Mozambiku, możesz być nawet psem – jeśli zastosujesz się do logiki proponowanej przez Poppera, dokonasz odkrycia naukowego (albo dowiesz się, że się mylisz).