Nowe pola gry
Rok 2026 będzie czasem rozstrzygnięć, które zdefiniują warunki funkcjonowania polskich rolników
Jednym z kluczowych czynników kształtujących rynek UE jest powracająca debata o porozumieniu handlowym Unii z krajami Ameryki Południowej zrzeszonymi w Mercosurze. Choć Warszawa, głosem premiera Donalda Tuska i ministrów rolnictwa – najpierw Czesława Siekierskiego, a następnie Stefana Krajewskiego – wielokrotnie zapewniała o sprzeciwie wobec tego modelu liberalizacji handlu, to jej stanowisko pozostało pominięte. W efekcie na koniec roku zaplanowano ratyfikację porozumienia, a nowe zasady mają wejść w życie w 2026 r.
Dla polskiego rolnictwa niesie to skutki dwojakie. Primo – część towarów z Brazylii, Urugwaju, Boliwii, Paragwaju czy Argentyny trafi na rynek polski, choć to akurat problem marginalny. Istotniejsze jest secundo, czyli to, że produkty latynoskie wyprą te z kodem pochodzenia 590 z rynków unijnych. Główną osią sporu staje się bowiem rywalizacja o konsumentów niemieckich, francuskich, włoskich czy holenderskich. Cios może być dla Polski bolesny, bo do UE trafia 75 proc. naszego eksportu rolnego – głównie tytoń, mięso, nabiał i zboża. W ocenie środowisk rolniczych interes polskiego farmera nie został zabezpieczony.





