Detoks po Pax Americana
Trudno o optymizm, gdy destabilizujące Europę zjawiska stały się nową normą. Na szczęście europejscy decydenci już nie tylko narzekają na prognozy, lecz także zaczęli się przygotowywać na skutki zmian politycznego klimatu

Konstatacja, że rok 2025 kręcił się w Europie niemal w całości wokół Donalda Trumpa, nie będzie zbyt odkrywcza. Agresywna polityka handlowa Waszyngtonu omal nie zakończyła się wybuchem wojny celnej z Unią Europejską, a podchody do resetu z Rosją i decyzja o wycofaniu części wojsk ze Starego Kontynentu zakwestionowały trwałość transatlantyckiego sojuszu. Mniej lub bardziej wysublimowane ataki werbalne amerykańskiego przywódcy, jego zastępcy J.D. Vance’a i hołubionego do niedawna w Białym Domu Elona Muska na zalaną migrantami, poprawną politycznie i odchyloną w lewo Europę, rządzoną do tego przez „słabych” liderów może nikogo specjalnie nie skrzywdziły, ale rowów z pewnością nie zasypywały. Nie zanosi się, żeby rok 2026 był pod tym względem inny – nieprzypadkowo to właśnie prezydenta Stanów Zjednoczonych uznany portal Politico umieścił na szczycie rankingu najważniejszych nazwisk europejskiej polityki w kolejnych 12 miesiącach. To wybór bez precedensu, ponieważ Trump jest pierwszym w historii nie-Europejczykiem na tej liście.





